Letnie transfery Wisły Kraków: jeden beznadziejny i pięć takich sobie
Pierwsze okienko transferowe bez Kiko Ramireza było raczej średnio udane.
Niby dyrektorem sportowym (pełniącym obowiązki) jest Vullnet Basha, ale skądinąd wiem(y), że także inne osoby miały wpływ na letnie transfery. Prezes Jarosław Królewski chętnie przypisuje sobie zasługę sprowadzenia Łukasza Zwolińskiego, z kolei transfer Wiktora Biedrzyckiego to był ponoć pomysł byłego trenera Kazimierza Moskala. Takie rozmycie odpowiedzialności jest – moim zdaniem – szkodliwe, szczególnie, że dyrektor sportowy to absolutnie kluczowa postać w każdym klubie piłkarskim.
Podzieliłem letnie transfery na trzy grupy: udane, takie sobie i beznadziejne. Zacznę od tych środkowych:
Spis treści wiślackiej opowieści
Transfery takie sobie
Olivier Sukiennicki
Olivier Sukiennicki to dla mnie największe rozczarowanie letniego okienka. Problem polega bowiem na tym, że grą w kilku pierwszych spotkaniach Olivier Sukiennicki rozbudził wielkie nadzieje. Sam pisałem o nim, że ma papiery na wielkie granie. Niestety gwiazda byłego gracza Stali Stalowa Wola zgasła zanim jeszcze rozbłysła. Czy młody pomocnik może wznieść się na wyższy poziom. Wydaje się, że tak. Na razie jednak gra mało, a gdy wchodzi na boisko nie przekonuje. Zapewne problem jest mentalny, bo talent Olivier Sukiennicki ma. Pytanie tylko brzmi czy w Wiśle Kraków będą w stanie ten mentalny problem jakoś rozwiązać. Być może młody Wiślak będzie musiał spróbować swoich sił w miejscu gdzie jest mniejsza presja.
Rafał Mikulec
Rafał Mikulec jest dla mnie enigmą. Niby obserwuje go już dość długo, ale ciągle nie mam wyrobionego zdania. W tym momencie najsłabszym ogniwem Wisły Kraków jest Bartosz Jaroch, ale jak ktos go zastąpi być może to właśnie na Rafale Mikulcu skupi się złość krakowskiego kibica. W ofensywie czasem Rafał Mikulec zagra błyskotliwie, ale z kolei potrafi też zagrać tragicznie w obronie. Gdyby mnie ktoś zapytał czy Rafał Mikulec wzmocnił obronę Wisły Kraków miałbym wielkie wątpliwości jak odpowiedzieć.
Frederico Duarte
Gdyby nie te dwie piękne bramki z Polonią Warszawa umieścił bym Frederico Duarte w transferach beznadziejnych. Niby Portugalczyk coś tam potrafi, robi trochę szumu, ale pożyku z tego nie ma. Po 20 meczach (przyznajmy, że w niewielkim wymiarze czasowym) trener Mariusz Jop przyznał, że Frederico Duarte nie za bardzo nadaje się na rozgrywającego i skrzydłowego, ale za to sprawdził się jako napastnik. Tyle tylko, że po pierwsze sprawdził się w jednym meczu, a po drugie my przecież mamy całkiem niezłych dwóch napastników.
Tamás Kiss
Poza Łukaszem Zwolińskim to chyba Tamása Kissa najdłużej zapamiętam z letniego zaciągu. Węgier od razu na początku przestawił się kibicom Wisły Kraków. Na szczęście okazało się, że beznadziejnie głupie zachowania (druga żółta kartka za zagranie piłki ręką w meczu z Polonią ) przeplata jednak z ciekawymi zagraniami. Trzy gole i asysta to niezły wynik, szkoda tylko, że żaden z tych goli nie decydował o wyniku meczu. Czy Tamás Kiss będzie ulubionym Węgrem kibiców Wisły Kraków? Na razie niewiele na to wskazuje.
Janis Kiakos
Zamienił stryjek siekierkę na kijek. To urocze polskie powiedzonko pasuje nie tylko do Frederico Duarte czy Tamása Kissa, ale także do Janisa Kiakosa. Czy Janis Kiakos jest lepszym obrońcą od Davida Junki? Trudno powiedzieć. Hiszpan miał niezłe wejście do drużyny, potem było już tylko gorzej. Grek Janis Kiakos wystąpił w 18 meczach, strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty, więc liczby jak na lewego obrońcę ma więcej niż przyzwoite. Chyba jednak nikt by nie rozpaczał gdyby jego przygoda z Wisłą Kraków zakończyła się za pół roku.
Transfery udane
Łukasz Zwoliński
Po kilku beznadziejnych meczach Łukasza Zwolińskiego prezes Jarosław Królewski prosił o cierpliwość. Tym razem – podobnie jak w przypadku inwestora Mada Global/Paolo Urfera – miał rację. Łukasz Zwoliński umie grać w piłkę i jest faktycznym wzmocnieniem Wisły Kraków. Transfer ten należy więc ocenić zdecydowanie pozytwtynie, biorąc jednak pod uwagę że do I ligi przyszedł piłkarz z dużym doświadczeniem ekstraklasowym i że kosztuje niemało. Gdyby ten transfer okzał sie niewypałem byłaby to już tragedia. Nawiasem mówiąc od momentu gdy Łukasz Zwoliński zaczł strzelać bramki, czyli od konca września (27.09), Ángel Rodado zdobył tylko 6 goli ze swoich 19.
James Igbekeme
Pisałem już o tym co najmniej kilka razy: James Igbekeme techniką użytkową przewyższa wszystkich naszych piłkarzy o głowę, a Bartosza Jarocha to nawet o trzy głowy. Jak to się dzieje, że gracz o takich umiejętnościach pląta się po trzeciej lidze hiszpańskiej i drugiej polskiej? Bo ma problemy ze stabilizacją formy. Mecze, w których zagra błyskotliwie, wręcz fenomenalnie przeplata z takimi, w których ma głupie straty i jest bezproduktywny. Powiedzmy siebie wprost, że Wisły Kraków nie byłoby stać na Jamesa Igbekeme gdyby miał tylko takie mecze jak z Termaliką Bruk-Bet Niecieczą.
Transfery beznadziejne
Wiktor Biedrzycki
Transfer Wiktora Biedrzyckiego to kuriozum większe nawet niż sprowadzenie do Krakowa Álvaro Ratóna. W przypadku Hiszpana można jeszcze zrozumieć wpadkę, bo w końcu chodziło o zawodnika zagranicznego, który na dodatek mało grał. Tymczasem Wiktor Biedrzycki grał cały czas kilkanaście kilometrów od Krakowa, czasem nawet w Krakowie. Naprawdę można było zobaczyć co to jest za piłkarz. Gdybym był bardzo złośliwy napisałbym, że osoba decydująca o tym transferz podjęła decyzję na podstawie statystyk piłkarza z transfermarktu dotyczących goli. Środkowy obrońca, który w 24 meczach strzelił 11 bramek? Bierzemy. To że, 10 z tych goli padło z rzutów karnych, a chłop zbiera kartki niczym Tomek Hajto w najlepsyzch latach już osoby podejmującej decyzje nie interesowało. Chciałbym zobaczyć minę trenera Marcina Brosza jak się dowiedział, że pozbedzie się takiego piłkarza i na dodatek dostanie za to pieniądze.
Czy po letnich transferach Wisła Kraków jest lepszą drużyną?
Oceniając transfery należy – tak mi się wydaje – odpowiedzieć sobie na pytanie czy Wisła Kraków jest lepszą drużyną niż była. Latem odeszło z klubu 13 piłkarzy: Goku, Billel Omrani, Dejvi Bregu, Miki Villar, Álvaro Ratón, Szymon Sobczak, David Juncà, Mikołaj Biegański, Eneko Satrústegui, Jakub Krzyżanowski, Dawid Olejarka, Michal Żyro i Vullnet Basha.
Spośród tej trzynastki absolutnie niezrozumiałe jest dla mnie puszczenie Goku. Hiszpan trafił do KS Wieczysta, w 18 meczach zdobył 8 goli i zaliczył 6 asyst. Grając dla Wisły Kraków zdobył 11 goli i zaliczył 3 asysty. Lepsze liczby miał od niego tylko Ángel Rodado. Czy to, że kilku kibiców na twitterze narzeka na piłkarza jest wystarczającym powodem żeby go sprzedawać? Moim zdaniem prezes Jarosław Królewski powinien był zrobić wszystko żeby tego gracza zatrzymać, bo po prostu jest znacznie lepszy niż Frederico Duarte czy Tamas Kiss. Szkoda mi także Mikiego Villara, bo uważałem że ma więcej pomysłowości niż Ángel Baena.
Czy po letnich transferach Wisła Kraków była więc lepszą drużyną? Gołym okiem tego nie widać, ale tabela mówi, że trochę. Teraz Wisła Kraków jest na pozycji 7, a na koniec sezonu była na miejscu 10, więc jest o trzy miejsca wyżej.
Ta poprawa nie jest jednak na tyle wyraźna byśmy mogli spokojnie czekać na rundę wiosenną. Bez dwóch – i najlepiej tylko dwóch – jakościowych transferów Wisła Kraków nie awansuje do Ekstraklasy. Jeśli jednak pojawią się na skrzydłach (na obronie czy pomocy to mniej istotne) dwaj gracze na poziomie Zwolińskiego i Igbekeme to może może…
Okładka: Łukasz Zwoliński fot. Krzysztof Porębski / www.fotoporebski.pl